Ile osób tu zagląda?

środa, 8 maja 2013

{3} "Beztytułowe opowiadanie"

No heej! Dawno nie było opowiadania, ale nie miałam ja osobiście czasu ;p . Co z Marceliną to nie wiem ;p . Taak niby z nią codziennie rozmawiam, ale co tam xD , nie wiem co z jej notką ;p .  Ale cóż, to przejdźmy do opowiadania ;p , już nawet nie pamiętam na czym je skończyłam ;p.


14 października 2005 r.

Dzisiaj jedziemy do taty, juz go wybudzili.
Piszę rano, bo nie wiem czy wieczorem jeszcze siłę, ochotę i czas.


15 października 2005 r.

Wczoraj o 13 pojechałyśmy do taty. Był już wybudzony. Leżał, uśmiechną się do nas i przywitał się. Był wesoły. Powiedział, że stracił obie nogi, wtedy uśmiech zszedł z jego twarz na moment, jednak po chwili powrócił.
- Jesteś wesoły?
- No tak, chociaż brak nóg mi trochę będzie przeszkadzał. Ale żyję! Lekarze mówili, że na początku myśleli, że nie uda się mi przeżyć, ale się udało! - Śmiał się tata.
-Chciałabym umieć tak pozytywnie myśleć jak ty - powiedziała mama uśmiechając się do taty.
-Tato, a jak ty się będziesz poruszał? - głupio zapytałam.
-Na wózku, oczywiście - odpowiedział i spochmurniał.
-Kupimy Ci najwygodniejszy i najpraktyczniejszy jaki znajdziemy! - powiedziałam.
Tata się uśmiechnął i mnie przytulił.
-Kiedy będziesz mógł wyjść ze szpitala? - zapytała mama.
-Jak dobrze pójdzie, to za tydzień. Martwi mnie tylko to, że nie wrócę do pracy...
-Spokojnie, najwyższy czas żebym poszła do pracy, Patrycja nie jest ju mała.
-Tylko czy ją tak łatwo znajdziesz? Tak długo przecież nie pracowałaś - zapytał zmartwiony tata.
-Ty się już tym nie martw - uspokoiła go mama.

Tata starał się pokazać nam, że nie jest załamany, ale i tak było czuć, że jednak jest.

22 października 2005 r.

Już jutro wracamy z tatą do domu! Trzeba będzie dostosować mieszkanie dla taty, żeby mógł spokojnie się po nim poruszać. Najważniejsze, że żyje.


23 października 2005 r.

Około 20 przyjechaliśmy do domu. Mama od razu wzięła się do przesuwania mebli, a ja i Tomek jej pomogliśmy.
Tomek był u nas, bo przyszedł się przywitać i przyniósł tacie ciasto i pozdrowienia od jego rodziców.
Gdy skończyliśmy to Tomek musiał już iść.


Wiem, nie wyszło za długie, ale cóż przynajmniej coś ;p Pozdrawiam, papa ;*

środa, 24 kwietnia 2013

{2} "Beztytułowe opowiadanie"

Hej! Mam wolne, bo trzecioklasiści piszą testy, więc mam czas żeby dodać opowiadanie : D . Ja tam cieszę się, że mam wolne, ale już za rok to ja będę musiała je pisać :C . Ok przejdźmy do opowiadana :) .



12 października 2005 r.

Mama, jak mówiła, zadzwoniła do jej przyjaciółki, a ta bez problemu zgodziła się i powiedziała, że na nas czeka.
Wyjechałyśmy o 10.00, a na miejscy byłyśmy po 15. Pani Magda (przyjaciółka mamy) podała nam obiad  zawiozła nas do szpitala. Na początku tata leżał na OIOM'ie, ale i tak nie mogłyśmy tam wejść. Po 15 minutach naszego pobytu tam wzięli go na drugą już jego operację. Nie było pewności czy przeżyje, kazano nam jechać do domu, bo operacja miała trwać minimum 4 godziny, a była już 17. Obiecali zadzwonić do nas gdy skończą. Zatelefonowałyśmy po panią Magdę i wróciłyśmy do domu po 18.
Zaddzwonili do nas o 23, godzinę po zakończeniu operacji. Powiedzieli, że stan ojca jest już stabilny, ale jeszcze pozostawią go w śpiączce farmakologicznej. Cokolwiek to znaczyło.

13 października 2005 r.
Dzwonił do mnie Tomek, pytał jak u mnie i starał się mnie pocieszyć, w sumie to mu się udało :) . Ok. 13 pojechałyśmy do szpitala. Mogłyśmy już dziś do taty wejść. Niestety, dopiero jutro go wybudzą.
Lekarze mieli dla nas dwie wiadomości. Standardowo: jedną dobrą, a jedną złą. Dobra była taka, że życiu taty już nic nie zagrażało! A zła to taka, że... amputowano tatusiowi obie nogi ;( . Ważne, że żyje!
Niestety, nie będzie już mógł uprawiać sportów, a była to jego pasja (szczególnie bieganie i pływanie). Ciekawie jak przyjmie tą wiadomość... Zobaczymy jutro. Nie mam już siły pisać...



No i to by było na tyle w tej notce :) . Mam nadzieję, że się spodobało : D . Na następną część opowiadania póki co nie mam pomysłu :( . To znaczy, mam już całą fabułę, ale nie wiem jak to napisać żeby było ciekawie. Jest historia w piątek, więc pewnie jakiś pomysł mi wpadnie do mej pustej makówki (: . A teraz żegnam się, papa! ;p